To spotkanie przeżyłem osobiście, jest ono autentyczne. Jest to moje już czwarte spotkanie z łosiem, z tego spotkania zamieszczam zdjęcia, gdyż są niezłej jakości, w przeciwieństwie do poprzednich.
Spojrzałem i stanąłem jak ...............wryty.
Spojrzeliśmy sobie prosto w oczy.
Sprawiał wrażenie, w cale nie przestraszonego.
Nagle poruszył się, zamarłem z wrażenia.
Zaczął jednak podskubywać młode odrosty sosny.
Cały czas podjadał, a ja stałem jak zahipnotyzowany.
Chwila namysłu z jego strony.
Zaczął się po mału przemieszczać, bez popłochu, pomału.
Przeszedł nieco do zagajnika brzozowego i posmakował młodych listków brzozy.
Zdecydowanie moja obecność zaczęła go niepokoić.
Z wielką powagą i w majestacie, zaczął się oddalać, pomału, bez pośpiecu. Po prostu nie prawdopodobne przeżycie.
poniedziałek, 7 kwietnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz