wtorek, 31 marca 2009

Wiosna w słońcu.

Ach jak przyjemnie.

Dnia 31 marca w godzinach południowych zaświeciło słoneczko, zrobiło się weselej. Więc chwyciłem za aparat i wyszedłem z domu, w kierunku znanej nam polanki.

Na pierwszy rzut oka to bazie, niestety błąd. Wydaje mi się, że tak kwitnie osika lub olcha ?

Podobna historia i w tym przypadku.

Sam już doprawdy nie wiem co to jest, inne drzewo, tylko jakie ? Ale w końcu w moim przypadku liczy się zaprezentowanie zdjęcia, nie dociekanie jakiego jest gatunku.
Nastąpiło już chyba tzw. przesilenie i teraz wszystko zmierza w kierunku prawdziwej wiosny.

Skansen w Olsztynku cz. 1

Skansen w Olsztynku jest jednym z najstarszych skansenów w historii Polski. Można o nim poczytać jak niżej.:
http://www.spectrum7.pl/jovi/gallery/main.php?g2_view=core.ShowItem&g2_itemId=11243 a to widziałem przedstawiam w kilku częściach, poniżej. Zapraszam serdecznie na mały serial o skansenie.

Główne wejście, przed nim duży parking na auta.

Duża tablica informacyjna z lokalizacją poszczególnych obiektów.

Ogólna tablica informacyjna dotycząca skansenu.

Zaraz po wejściu spotykamy dawny młyn rzeczny.

A oto inne ujęcie.

Olbrzymie żarna, które mełły zboże.

Średnica ich jest ok. 1,5 metra, szkoda, ze nie stanęła przy nich żadna osoba, nauka na przyszłość.

poniedziałek, 30 marca 2009

Nowy nabytek

Nowy nabytek w postaci samochodu przeszedł już chrzest bojowy na trasie: Warszawa-Olsztyn-Warszawa. Byliśmy w Olsztynie u rodziców Przemka, prowadziła głównie Monika. Okazja była pochwalenia się nowym samochodem oraz odebrania Przemka do Warszawy po pomyślnie zdanym egzaminie na prawo jazdy. Wyjazd z w-wy dnia 27 (piątek) ok. g. 10.00, jazda przez Płońsk, wizyta przejazdem u Wandzi. Tam zostaliśmy poczęstowani kawą i słodyczami, obdarowani pierogami z grzybów i kapusty w ilości 42 szt i dalej jazda do Olsztyna. W sobotę Przemek zdawał w Elblągu w/w egzamin. Po wspólnym obiedzie u rodziców Przemka wróciliśmy w sobotę ok. 20.00 do domu. Samochód spisywał się znakomicie, średnie zużycie paliwa to 5,5 l/100km. W nowym aucie jest dużo miejsca, wygodnie można podróżować, nawet na dłuższe trasy. Najpierw były czynności związane z zarejestrowaniem nowego auta, ubezpieczeniem go itp. Teraz oczekujemy do 23.04 br. na odbiór końcowego dowodu rejestracyjnego i koniec - "finito". Najważniejsze, że wszyscy są b. zadowoleni z nowego nabytku, o to przecież chodzi, samochód jeszcze przed ponad rok jest na gwarancji producenta.

Poniższe zdjęcia były robione w niedzielę tj. 29 marca br. w Laskach, na terenie Zakładu dla Niewidzących. Razem z "młodymi" odbyłem spacer ok. 5 km. po okolicznych lasach. Od chwili sprzedaży poprzedniego samochodu (sierpień 2008) była to moja kolejna b. miła wędrówka po Kampinosie.

Przy nowym samochodzie, dwóch panów: Janusz i Przemysław.

Młodzi właściciele samochodu : Monika i Przemek.

Jak wyżej lecz bardziej oficjalnie.

Widok samochodu od tyłu, widoczny czarny byczek, na lewo od tablicy rejestracyjnej, na szczęście, tak powiedziała pani sprzedająca to auto i my też tak uważamy.

niedziela, 29 marca 2009

Ku przestrodze kupujących .......?

Przypomniała mi się dość zabawna historia z zakupami u naszych wietnamskich przyjaciół. Otóż w okresie chłodów wraz z Basią udaliśmy się na tańsze zakupy do wietnamczyków. Cały duży bazar po dawnym stadionie zlokalizował się przy dworcu PKS Stadion, ach, czego tam nie ma........

Oto pierwszy, nieudany zakup.
Ponieważ pora chłodów postanowiłem kupić cieplejsze skarpetki. Pakowane na ogół po trzy lub więcej sztuk, tak ponoć jest taniej kupować, niczym hurt.

Po rozpakowaniu, tak wygląda pojedyncza para skarpet, nic ciekawego, prawda, a jednak...........?

Po rozłożeniu skarpet, widok jaki zobaczyłem wzbudził moje obawy, coś mi nie pasowało.

Porównując nowy zakup ze skarpetami już używanymi, dostrzegłem tą rażącą różnic. No tak, gdzie jest pięta.............?

Poszukując kolejnych różnic, położyłem obie skarpety na stopach i co ....... kolejna różnica, proszę tylko spojrzeć na zakończenie palców. Skarpety te to jakby rękaw lub prosta rura, z której cięte są skarpety, czyli z tzw. "metra". Po włożeniu stóp do butów, komfort chodzenia jest raczej wątpliwy, co sprawdziłem osobiście. W butach, w okolicach palców na skutek niewłaściwych szwów następuje tzw. ciasnota i straszna niewygoda.W powiększeniu widać nieszczęśliwe zakończenie skarpet w okolicach palców. Trzeba być chyba mocno nierozgarniętym, delikatnie mówiąc aby nosić tak wykończone skarpety w zimowym obuwiu.

Oto kolejny chybiony zakup.


Ponieważ były chłody postanowiłem sobie kupić tzw. ocieplacze męskie czyli rajtuzy dla panów. I znów co w tym dziwnego, no właśnie i ja tak sądziłem, do chwili przyniesienia ich do domu i próby pierwszej przymiarki. Wymiary moje, żadna tajemnica w pasie ok. 110 cm i wzrost 180 cm. Na taki rozmiar chciałem dokonać zakupu. Sprzedająca, przemiła wietnamka zapewniała, że jest to mój rozmiar.

Uwierzyłem w to zapewnienie, tym bardziej, że na metce znajdował się rozmiar : XXXXXXL, tak, tak 6 X, co widać na powyższym zdjęciu. Nie było warunków, żeby przymierzyć lub coś w tym rodzaju, tym bardziej, że sprzedająca rozciągała je tak, że .....................wyglądały jakby były na słonia. Po przyjściu do domu, kolejne rozczarowanie. Na słonia może i wyglądam ale nie mam pełnych jego rozmiarów. Mimo kilkakrotnych prób założenia rajtuz, musiałem zrezygnować. Z ledwością udało mi się je wciągnąć do kolan, dalsze wysiłki spełzły na niczym. Były tak małe i szczupłe, że aż strach. Kolejny bubel, jak tu wierzyć metkom i napisom, a także zapewnieniom sprzedającego, co do rozmiaru. Reasumując powyższe fakty.

Postanowiłem już więcej niczego nie kupować od naszych wietnamskich przyjaciół. Chciałem taniej ...... a wyszło jak zawsze drożej i do tego bez sensu.

Piszę to ku przestrodze wszystkich osób, łakomych tanich zakupów. Nigdy nie należy kupować kota w worku sądząc, że zrobiliśmy dobry interes.

czwartek, 26 marca 2009

Witaj wiosno ........!

Wczoraj śnieg po kostki, dziś świeci prawdziwe wiosenne słońce, chociaż jest wietrznie i chłodno. Wybrałem się więc na spacerek osiedlowymi alejkami. pomimo chłodu, obecność słoneczka i napotkane widoki dodały mi otuchy do życia. Przyroda budzi się do życia, dałbym głowę (?), że jeszcze wczoraj tych pączków nie widziałem. poniżej przedstawiam kilka zdjęć z mojego wiosennego rekonesansu po osiedlowych alejkach. Zdjęcia pozostawiam bez podpisów, ponieważ nie znam nazwy tych krzewów i niektórych drzew, a pisanie żeby tylko pisać i bajerować uważam za zbyteczne.

Tak, tak pani WIOSNA zawitała już na dobre, przynajmniej na warszawskie Bemowo.









środa, 25 marca 2009

Incydent zimowy

Incydent zimowy, takiego określenia używa w radiu p. Andrzej Zalewski, mówiąc o krótkotrwałych anomaliach pogodowych.

Dnia 25 marca z rana spojrzałem w okno i zobaczyłem wszędzie biało i biało. Chwyciłem za aparat i wyszedłem na osiedle. Zobaczyłem piękny, zimowy krajobraz.

Na jezdni co prawda nie widać już śniegu bo się roztopił, ale na krzakach i drzewach jest go dużo.

Przepiękna sceneria zimowa na naszym osiedlu.

Wszystkie zdjęcia robiłem w okolicy ulicy Rosy Baily.

Do połowy zaśnieżony jakieś dziwadło na drzewie.

Widok na działkę sąsiada, a na niej widoczne dwa koty, w ogóle to jest tam ich aż pięć osobników, którymi sąsiad się opiekuje.

poniedziałek, 23 marca 2009

Usprawiedliwienie ...... ?

Wypada mi się coś niecoś usprawiedliwić z mojej opieszałości w pisaniu bloga.

Otóż :
- pogoda jest niezachęcająca do wszystkich czynności, takich jak spacery, fotografowanie
- mała aktywność spowodowana operacją zaćmy i rekonwalescencją po niej
- brakiem samochodu, a więc utrudnionym dostępem do łona natury (?)
- znacznym brakiem wolnego czasu (sprzątanie, porządki przedświąteczne, częste wizyty u lekarzy, sprawy związane z rejestracją nowego samochodu itp.)

Sam jestem zaniepokojony obecną sytuacją. Nowych pomysłów mam sporo, wkrótce będę je realizował. Chciałbym w niedługim czasie nadrobić zaległości, o czym niektórzy mi "grzecznie" przypominają. Czekam na odpowiedni moment aby "ruszyć" do ciężkiej pracy. Planuję aby od dnia 30 marca (poniedziałek) ukazywały się już moje "owoce" zapowiadanej pracy.

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających mojego bloga i zapraszam za tydzień (?) do ciekawej lektury.


poniedziałek, 9 marca 2009

Wiosenne korki na Bemowie


W związku z budową drogi ekspresowej S8 przez osiedle Bemowo, trwają utrudnienia komunikacyjne. Na skrzyżowaniu ulic: Radiowej i Wrocławskiej od g. 7.15 pełni dyżur mieszany patrol Policji i Żandarmerii Wojskowej, nadzorujący przestrzeganie przepisów drogowych na tym skrzyżowaniu, a dzieją się tam naprawdę przedziwne sytuacje, każdy z kierowców stara się na siłę przejechać przez to skrzyżowanie, pomimo istniejącej sygnalizacji świetlnej. Zamieszanie takie trwa od g. 7.15 do ok. g. 9.15, w dni robocze. Niedługo i ten przejazd ma być całkowicie zamknięty, w związku z budową S8, co w tedy będzie się działo ?

Widok z okna balkonowego ul. Radiową.

Sytuacja z minuty na minutę zmienia się jak w kalejdoskopie, tramwaje, autobusy, samochody osobowe i ciężkie pojazdy z budowy, wszystko w jednym miejscu.

Spryciarze jadą między parkingami, na skróty.

Wyjeżdżające ciężkie samochody z budowy blokują wąską i tak ul. Radiową. Z lewej strony też wyjeżdżają auta osobowe, z ul. Rosy Bailly.

Ciekawe znalezisko ?

Robiąc wiosenne porządki (czytaj gruntowne) w mieszkaniu, natknąłem się na starą książkę, która mnie zaintrygowała swoim widokiem. Nie przeczytałem jej jeszcze ale zacząłem b. dokładnie oglądać, okiem badacza amatora. Zainteresowało mnie wydawnictwo i autorka tej powieści. Rozpocząłem żmudne poszukiwania w internecie w powyższych dwóch sprawach. Autorka (H. Jaroszyńska)jest zupełnie nie odnotowana w literaturze, może nie potrafię szukać. Podobnie z wynikami w sprawie "biblioteki groszowej" w Warszawie. Jedyne co udało mi się odczytać to fakt, że wydawnictwo to wydawało książki w latach 1925 - 1930, lecz informacje te były lakoniczne i nie wiarygodne. Jestem niepocieszony z tego powodu, a może ktoś okaże się większą znajomością literatury przedwojennej i pomoże mi wyjaśnić tą tajemnicę. Może to nic ważnego .............ale ciekawość mnie pożera. Może po przeczytaniu powieści coś mnie olśni, czy ja wiem ?

Z wyglądu zewnętrznego można się domyślić, że jest to wiekowa książka.

Po otwarciu sztywnej okładki.

Na lewej stronie widoczna odręczna adnotacja porządkowa.

Po prawej stronie nieczytelna pieczątka biblioteczna.

Strona tytułowa w całej swej okazałości.

Pieczęć w zbliżeniu (?), tylko co tam jest napisane ?

Zaintrygował mnie właśnie ten napis.

Na kolejnej stronie adnotacja z adresem drukarni, która wydrukowała tą książkę.

Kolejna pieczęć biblioteczna.

Na końcu tej powieści kolejna pieczątka w zbliżeniu, ale dla mnie i tak słabo czytelna. To co udało mi się rozszyfrować to : "Polska Macierz Szkolna................................ Nowości, im. A. Osuchowskiego"

Ostatnia kartka w tej książce stanowi zamówienie na inne książki z tego wydawnictwa.


A tak wygląda odwrotna strona powyższej kartki, oficjalne zamówienie.