piątek, 8 maja 2009

Gmach Główny Politechniki Warszawskiej

Wyjątkowe miejsce. Dosłownie i w przenośni. W dzień tętni życiem, studenci wszędzie, a w nocy stanowi nieziemski monument.

Gmach juz z zewnętrznej strony wygląda niesamowicie, na górze trzy osoby przypominające jednym o minionym komunizmie, innym o tym, że jesteśmy wszyscy braćmi i siostrami.

Jest legenda związana z kobietą na dachu, że spadnie ona stamtąd gdy pierwsza dziewica skończy Politechnikę.

Najlepsza pora na podziwianie?

Chyba późne popołudnie, wnętrze budynku wtedy wypełniają światła, oświetlone kolumny i 3piętra na które patrzysz z dołu zapierają dech w piersiach.















1 komentarz:

Anonimowy pisze...

W jednym z rankingów historyków sztuki ta aula zwyciężyła plebiscyt na najbrzydszy obiekt architektury, z powodu całkowitego przeładowania i braku harmonii. II miejsce zajął stary BUW.
Na mnie robi wrażenie, nie mniej jednak ilosć ornamentów rzeczywiście jest spora.