Przypomniała mi się dość zabawna historia z zakupami u naszych wietnamskich przyjaciół. Otóż w okresie chłodów wraz z Basią udaliśmy się na tańsze zakupy do wietnamczyków. Cały duży bazar po dawnym stadionie zlokalizował się przy dworcu PKS Stadion, ach, czego tam nie ma........
Oto pierwszy, nieudany zakup.
Ponieważ pora chłodów postanowiłem kupić cieplejsze skarpetki. Pakowane na ogół po trzy lub więcej sztuk, tak ponoć jest taniej kupować, niczym hurt.
Po rozpakowaniu, tak wygląda pojedyncza para skarpet, nic ciekawego, prawda, a jednak...........?
Po rozłożeniu skarpet, widok jaki zobaczyłem wzbudził moje obawy, coś mi nie pasowało.
Porównując nowy zakup ze skarpetami już używanymi, dostrzegłem tą rażącą różnic. No tak, gdzie jest pięta.............?
Poszukując kolejnych różnic, położyłem obie skarpety na stopach i co ....... kolejna różnica, proszę tylko spojrzeć na zakończenie palców. Skarpety te to jakby rękaw lub prosta rura, z której cięte są skarpety, czyli z tzw. "metra". Po włożeniu stóp do butów, komfort chodzenia jest raczej wątpliwy, co sprawdziłem osobiście. W butach, w okolicach palców na skutek niewłaściwych szwów następuje tzw. ciasnota i straszna niewygoda.W powiększeniu widać nieszczęśliwe zakończenie skarpet w okolicach palców. Trzeba być chyba mocno nierozgarniętym, delikatnie mówiąc aby nosić tak wykończone skarpety w zimowym obuwiu.
Oto kolejny chybiony zakup.
Ponieważ były chłody postanowiłem sobie kupić tzw. ocieplacze męskie czyli rajtuzy dla panów. I znów co w tym dziwnego, no właśnie i ja tak sądziłem, do chwili przyniesienia ich do domu i próby pierwszej przymiarki. Wymiary moje, żadna tajemnica w pasie ok. 110 cm i wzrost 180 cm. Na taki rozmiar chciałem dokonać zakupu. Sprzedająca, przemiła wietnamka zapewniała, że jest to mój rozmiar.
Uwierzyłem w to zapewnienie, tym bardziej, że na metce znajdował się rozmiar : XXXXXXL, tak, tak 6 X, co widać na powyższym zdjęciu. Nie było warunków, żeby przymierzyć lub coś w tym rodzaju, tym bardziej, że sprzedająca rozciągała je tak, że .....................wyglądały jakby były na słonia. Po przyjściu do domu, kolejne rozczarowanie. Na słonia może i wyglądam ale nie mam pełnych jego rozmiarów. Mimo kilkakrotnych prób założenia rajtuz, musiałem zrezygnować. Z ledwością udało mi się je wciągnąć do kolan, dalsze wysiłki spełzły na niczym. Były tak małe i szczupłe, że aż strach. Kolejny bubel, jak tu wierzyć metkom i napisom, a także zapewnieniom sprzedającego, co do rozmiaru. Reasumując powyższe fakty.
Postanowiłem już więcej niczego nie kupować od naszych wietnamskich przyjaciół. Chciałem taniej ...... a wyszło jak zawsze drożej i do tego bez sensu.
Piszę to ku przestrodze wszystkich osób, łakomych tanich zakupów. Nigdy nie należy kupować kota w worku sądząc, że zrobiliśmy dobry interes.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz