Będąc u kuzynki w Bolęcinie, wybraliśmy się do lasu na grzyby. Jak na grzybiarzy to wybraliśmy się dość późno, ok. godz. 8.30. Myślałem, że to zbyt późna pora na grzybobranie. Pomyliłem się w zupełności i dobrze, zbiory okazały się obfite.
Grzybiarz szykujący się do pełnej prezentacji swoich zbiorów.
Dumny, z uśmiechem na ustach Januszek.
Grzybów było co niemiara.
Dorodny i zdrowy prawdziwek.
Basia walcząca z kurkami.
niedziela, 7 września 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz